niedziela, 27 stycznia 2013

Proszę wsiadać, drzwi zamykać! Ruszamy!

Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli, na Manifeście chwilowy przestój, przynajmniej na blogu, bo na fejsbukowym fanpage'u starałam się być z Wami na bieżąco. U mnie zmiany - w życiu zawodowym i prywatnym, stąd potrzebowałam chwili na tzw. "ogarnięcie kuwety". Nowe, nowe, nowe. Przyszło nowe. Uwielbiam nowe. Pewnie dlatego, że nie znoszę nudy. Tak więc przyjmuję to "nowe" z pokorą i cieszę się, że mogę go doświadczać. Na tym polega życie :))

A w temacie "nowego", również w krainie rękodzieła, podejmuję wyzwania. Ostatnio zabrałam się za... druty. I tak oto zrobiłam swój pierwszy w życiu komin. Nie jest doskonały, ma jedną małą dziurkę - wspomnienie poplątania oczek i dzielne wybrnięcie z tego, a wykończony jest kawałkiem zupełnie innej włóczki, co niestety niezbyt estetycznie wygląda, ale mi nie przeszkadza. Komin dopasowałam do własnych preferencji, czyli przypomina golf, ale jest bardzo elastyczny (nie lubię, jak mi wiatr smaga szyję, lubię mieć ciepełko). No i tak jak obiecałam, że się pochwalę... Kokotek, patrz!:


PS. Wieczorem postaram się uraczyć Was walentynkowymi biżutami :))

2 komentarze :

  1. Gratuluję, pierwszy komin juz za Tobą. Fanfary.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że włóczka była dość oporna, jeśli chodzi o układanie. A wiem to, ponieważ ukończyłam już... drugi - bardziej okazały - komin :)) Powiem więcej! Tak mnie wciągnęły te druty (choć zasadniej byłoby powiedzieć, że włóczka), że robię na przemian: kolejny komin i czapkę :)) Po tym, to już chyba będę musiała zrobić kolejny krok i nauczyć się nowych ściegów, żeby nabrać szerszego oglądu :))

    PS. Dziękuję, że zachęciłaś mnie do drutów :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...