Z samego rana zabrałam się za porządki. Och, cóż to były za porządki! Trzeba Wam wiedzieć, że kiedy już się za nie biorę, to zaglądam w każdy kąt. No i jak myślicie, jak one wyglądają? Porządki, nie kąty. Chociaż trzeba przyznać, że i jedno i drugie dość dramatycznie...
Nie wiem skąd się bierze tyle rzeczy do wyrzucenia i po wszystkim zazwyczaj zastanawiam się, gdzie się do cholery mieściły... Zawsze jednak stwierdzam, że zrobiłam kawał dobrej roboty. Trudno się nie cieszyć, kiedy w końcu widzi się kawałek podłogi...
Nie wiem skąd się bierze tyle rzeczy do wyrzucenia i po wszystkim zazwyczaj zastanawiam się, gdzie się do cholery mieściły... Zawsze jednak stwierdzam, że zrobiłam kawał dobrej roboty. Trudno się nie cieszyć, kiedy w końcu widzi się kawałek podłogi...
Znacie to? :
Jestem zadowolona, bo zbliżam się do mety. Moje wielkie sprzątanie zaczęło się jakiś czas temu. Na pierwszy ogień poszła łazienka i kuchnia. Przedpokojem i dużym pokojem (nazwałabym go salonem, gdyby był, ekhm..., trochę większy) zajął się Pan Domu, co zaoszczędziło mi wielu frustracji.
Zdawałoby się zatem, że w swoim "królestwie" będę się czuć jak ryba w wodzie i pójdzie mi gładko jak po maśle. Nic bardziej mylnego. To trwało... stanowczo za długo! No, ale kiedy w każdej szufladzie, w każdym pudełku i tylko mi znanych zakamarkach napotyka się na skarby... Któż by się śpieszył z ponownym ich zamknięciem! No w każdym razie nie ja...
Zobaczcie, co znalazłam... To moje rysunki i laurki, które pieczołowicie tworzyłam dla dziadków. Kiedyś (stosunkowo nie tak dawno temu) dziadek mi je dał. Okazało się, że przechowywał je przez tyle lat. Dziś, kiedy znalazłam je w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie, najzwyczajniej w świecie się wzruszyłam. A dziadka już nie ma.
Zdawałoby się zatem, że w swoim "królestwie" będę się czuć jak ryba w wodzie i pójdzie mi gładko jak po maśle. Nic bardziej mylnego. To trwało... stanowczo za długo! No, ale kiedy w każdej szufladzie, w każdym pudełku i tylko mi znanych zakamarkach napotyka się na skarby... Któż by się śpieszył z ponownym ich zamknięciem! No w każdym razie nie ja...
Zobaczcie, co znalazłam... To moje rysunki i laurki, które pieczołowicie tworzyłam dla dziadków. Kiedyś (stosunkowo nie tak dawno temu) dziadek mi je dał. Okazało się, że przechowywał je przez tyle lat. Dziś, kiedy znalazłam je w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie, najzwyczajniej w świecie się wzruszyłam. A dziadka już nie ma.
Osobiście uważam, że porządków nie należy robić zbyt często ;) I pod taką petycją podpisuję się obiema rękami. W końcu wspomnienia muszą mieć czas, żeby się pochować :)) Dzięki temu sprzątanie to dla mnie cały rytuał. Gdyby tylko ten bałagan się tak szybko nie robił... Albo przynajmniej porządek wziął przykład z bałaganu i... ROBIŁ SIĘ SAM! => (dziś postulowała o to również jedna z moich znajomych, na fb. Rozumiem zatem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem człowieka, który robi porządki w ostateczności. Niemniej jednak wcale nie jest mi z tym lepiej.)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz